Ciężka jak z żeliwa? Smażenie na patelni żeliwnej nie jest takie straszne.
Wiele mitów z dawnych lat.
Decydując się na zakup nowej patelni patrzymy przede wszystkim w stronę lekkich modeli aluminiowych z powłoką zapobiegającą przywieraniu. Skąd taki trend? Wynika on z łatwości produkcji i niewielkich kosztów wytworzenia. A producenci nas takim patelniami zasypują. Na takim wyborze cierpią, między innymi, wszystkie naczynia żeliwne. Pamiętamy jak nasze babcie i prababcie się „mordowały” z ciężkimi patelniami żeliwnymi podczas smażenia, zawsze słyszeliśmy iż coś się na nich przypaliło, widzieliśmy je „całe na czarno” co jednoznacznie kojarzyło się ze spalenizną, widzieliśmy rdzę na ich powierzchni, no i przecież nie mogą mieć żadnej powłoki zapobiegającej przywieraniu potraw. Czas leci, technologia pędzi na przód a my wciąż powtarzamy stare bajki.
Wybieramy patelnię pod źródło ciepła.
Pierwsze zmartwienie pojawia się już na etapie połączenia zakupu patelni z funkcjonalnością naszej kuchenki. Kiedyś to był tylko ogień (gaz), a teraz mamy do dyspozycji kuchenki: elektryczne, indukcyjne, ceramiczne, mikrofalowe. I to nie jest tak, że każdy producent ma w swojej ofercie patelnie pod wszystkie rodzaje źródła ciepła – dość często trafiają się przypadki patelni nie obsługujących np. indukcji. Jednak ten problem nie dotyczy żeliwa. Ze względu na zawartość żelaza w materiale z którego są wykonane, patelnie żeliwne świetnie spisują się na każdej kuchence. Oczywiście warto wziąć pod uwagę ekonomię smażenia jajecznicy z jednego jajka na patelni o średnicy 32 cm, jednak funkcjonalności nie da się im odebrać.
Jak chwycić by się nie przećwiczyć.
Jest sporo możliwości odnośnie rączek (uchwytów) do patelni żeliwnych. Tutaj producenci się nie ograniczają bo wiedzą jak ważną sprawą jest manewrowanie patelnią po kuchni. Mamy więc do wyboru długie rękojeści, krótkie, mamy dwoje solidnych i grubych uszu, mamy też takie delikatne uchwyty wpasowujące się w sylwetkę samej patelni. To co jednak musimy wiedzieć i sobie przyswoić to fakt, że żeliwo potrafi się nagrzać (zwłaszcza jak przez długi czas stoi na źródle energii, czyli na naszej kuchence). Lecz jeśli uchwyty są duże i grube a rękojeści długie, to mają mniejsze szanse na szybkie nagrzanie. Więc przy codziennym smażeniu nie będziemy mieli możliwości odczucia dyskomfortu związanego ze zbyt ciepłą rączką.
Jak chwycić by się nie przećwiczyć.
Jest sporo możliwości odnośnie rączek (uchwytów) do patelni żeliwnych. Tutaj producenci się nie ograniczają bo wiedzą jak ważną sprawą jest manewrowanie patelnią po kuchni. Mamy więc do wyboru długie rękojeści, krótkie, mamy dwoje solidnych i grubych uszu, mamy też takie delikatne uchwyty wpasowujące się w sylwetkę samej patelni. To co jednak musimy wiedzieć i sobie przyswoić to fakt, że żeliwo potrafi się nagrzać (zwłaszcza jak przez długi czas stoi na źródle energii, czyli na naszej kuchence). Lecz jeśli uchwyty są duże i grube a rękojeści długie, to mają mniejsze szanse na szybkie nagrzanie. Więc przy codziennym smażeniu nie będziemy mieli możliwości odczucia dyskomfortu związanego ze zbyt ciepłą rączką.
Czy powierzchnia non-stick jest aż tak ważna?
Konsumpcjonizm wkracza w każdy aspekt naszego życia. Dawniej naczynia kuchenne dostawało się „w spadku” od rodziców. Bo to były naczynia na lata. Lecz nastała epoka promująca szybkość i powtarzalność. I żeby sprostać wymaganiom codziennej egzystencji spieszymy się ze wszystkim: z gotowaniem, jedzeniem, sprzątaniem. Czy zatem patelnie żeliwne mają rację bytu? Niejedna osoba się pewnie zdziwi ale odpowiedź brzmi: jak najbardziej! Bo odpowiednio dbając o patelnię żeliwną jesteśmy w stanie stworzyć sami powłokę zapobiegającą przywieraniu potraw… na bazie oleju na którym smażymy. Tak właśnie robiły nasze babcie i prababcie. A informacje o tym, że żeliwo przypala potrawy to kolejny mit, który możemy włożyć między bajki. Bo potrawy przypalamy sami nieumiejętnie posługując się sprzętem kuchennym, lub za bardzo się spiesząc i rozgrzewając naczynia do kosmicznych temperatur.
Ciężka, zziajana, zdyszana… ale to nie lokomotywa.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że patelnie żeliwne są toporne, ciężkie i nieporęczne. I w większości przypadków tak jest. Jednak posiadają sporo atutów. Żeliwo ma świetne predyspozycje do kumulowania ciepła i powolnego oddawania tej energii. Żeliwne naczynia równomiernie się nagrzewają, co jest bardzo ważnym aspektem w przypadku smażenia np. mięsa. No i są to naczynia na długie, długie lata. Jeśli nie przeżyją szoku termicznego w naszej kuchni (szybkie schłodzenie gorącego naczynia pod zimną, bieżącą wodą) to będą służyły i naszym wnukom.
Ale co Japończycy mogą wiedzieć na temat żeliwa?
Japonia zwykle nam się kojarzy z przepięknymi nożami, czyli stalą. Kojarzy się też z sushi i sashimi, czyli potrawami świeżymi, niewymagającymi dłuższej obróbki termicznej. Za to patelnie żeliwne to domena Romów (stare patelnie były zwane „cygańskimi”), Francuzów (popularna marka Staub i Le Creuset), czy też Amerykanów (marka Lodge). Więc skąd w Japonii taki entuzjazm do żeliwa? Wszystko za sprawą firmy Sanjo Special Cast i ich marki UNILLOY. Wkroczyli na rynek naczyń żeliwnych z opatentowanym materiałem, który jest w równym stopniu wykorzystywany w lotnictwie jak i w kuchni. Charakteryzuje się niezwykle niską wagą jak na żeliwo, zachowując przy tym wszystkie parametry związane z tym materiałem. Zatem miłośnicy starych żeliwnych patelni mogą śmiało sięgać po lekkie produkty Sanjo Special Cast i cieszyć się z doskonałej jakości, rewelacyjnej przewodności cieplnej, świetnej kumulacji ciepła oraz przepięknym wzornictwem sławnego projektanta Komina Yamady.